Codziennością jestem zajęty,
gdy wkoło zbrojne incydenty
i rośnie ceodwa…
Kurwa! W lesie sra
podpity myśliwy
krwi chciwy
prezydent były,
którego prosiły
i żona i córka
- daj spokój wiewiórkom!
Srać skończył, ubiera gacie,
woła kompana: księże prałacie!
Ku chwale ojojojczyzny
setka czystej i chodźmy na pizdy
A po prawej stronie
ojojojczyzna znów płonie!
To marsz, Marsz Niepodległości,
co lubi co roku w stolicy gościć
i płoną od rac wagony
i ład płonie zielony.